Berenice zaparkowała ostrożnie swojego ukochanego Delage przy Piazza Vincitori i wysiadła z niego jednym zgrabnym ruchem, a potem zatrzasnęła drzwi biodrem i podeszła do wolnej ławeczki. Usiadła na jej brzegu, zerknąwszy uprzednio czy jest dostatecznie czysta i założyła nogę na nogę. Czekała na człowieka od pana Quattrone. Oczywiście, że mogła się z nim spotkać u siebie w restauracji, ale skoro była taka piękna pogoda, a ona chciała jedynie dostać wszystkie potrzebne dokumenty od swojej nowej wyścigowej zabaweczki, więc mogła z powodzeniem załatwić wszystko tutaj.
Anselmo dostrzegła już z daleka, ale pozostała nieruchoma aż ten młody człowiek o zawadiacko założonym kapeluszu nie zatrzyma się obok ławki.
- Pani Forgione – skinął jej głową, a jednocześnie bez przeszkód podziwiał jej niesamowicie zgrabne nogi w nylonowych pończochach. – Pan Quattrone polecił mi to przekazać do rąk własnych.
To było wszytko, co mógł powiedzieć jej Anselmo. Z pewnością nie znał zawartości przesyłki, tym razem był tylko doręczycielem i nikim ponad to. Przynajmniej tak wydawało się Berenice, więc niewprawnie ukryła zaskoczenie, które pojawiło się na jej twarzy, gdy mężczyzna znów się odezwał.
- Pan Quattrone zaprasza panią do Czerwonego Flaminga dziś wieczorem. Chciałby się dowiedzieć, jak ocenia pani samochód.
Berenice mimowolnie się uśmiechnęła, a potem wygładziła spódnicę, choć zupełnie tego nie wymagała.
- Chyba nie sądzi, że do tej pory uda mi się go przetestować na torze? – zapytała po dłuższej chwili milczenia, lekko zwilżając usta końcem języka. Anselmo patrzył jak urzeczony na jej zmysłowe wargi, więc minęło kolejnych kilka minut nim wydobył z siebie głos.
- Chodzi o ten samochód – spojrzał znacząco na czarnego Delage, a Berenice powiodła a jego wzrokiem. No tak, mogła się tego spodziewać. Co prawda to auto nie zostało bezpośrednio podarowane przez Quattrone, ale pomagał w jego sprowadzeniu po jak najniższej cenie, więc nic dziwnego, że chciał to teraz wykorzystać.
- Zatem proszę przekazać, że będę o dziewiątej – kobieta skrzywiła lekko usta, a potem nieoczekiwanie odezwała się do chłopaka nadzwyczaj ciepło. – Bardzo dziękuję Anzelmo, jak zwykle jesteś niezastąpiony.
Uśmiechnął się, tym razem on zupełnie zaskoczony.
- ... Cóż... Nie ma za co – kopnął jakiś kamyk, który zauważył pod swoimi stopami, a potem spojrzał w te piękne, kobiece, ciemne oczy – To tylko zwykły drink, proszę przyjąć to zaproszenie bez obaw.
Właśnie to chciała usłyszeć, dowiedzieć się, dlaczego Quattrone chce się z nią spotkać. Całkiem prywatnie czy miał jakiś ukryty w tym cel. Dla niego przecież nie istniało coś takiego, jak towarzyski drink.
Pożegnała się już nieco bardziej powściągliwie i wstała z ławki, trzymając mocno w dłoni dokumenty jej nowego samochodu. Ciekawe, o co za kilka miesięcy poprosi Quattrone w zamian za ten niecodzienny prezent?